Jako pierwsza lekkoatletka zdobyła olimpijskie złoto dla Polski. Halina Konopacka, Miss Igrzysk w czerwonym bereciku
31 lipca 2018 w Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II miał miejsce wyjątkowy wieczór – wieczór poświęcony 90 rocznicy zdobycia przez Halinę Konopacką pierwszego złotego medalu olimpijskiego.
31 lipca 1928 roku w Amsterdamie okazał się nie tylko jednym z najważniejszych dni w historii polskiego sportu, ale także światowego. Złoty medal w rzucie dyskiem zdobyła 28-letnia piękna dziewczyna z Warszawy. To był pierwszy triumf biało-czerwonych na igrzyskach olimpijskich. I pierwszy złoty medal w nowożytnej historii igrzysk wywalczony przez lekkoatletkę.
Długonoga, obdarzona zadziornym uśmiechem siedemnastolatka nie opuściła żadnego meczu Polonii Warszawa w Parku Agrykola. Stała za bramką Czarnych Koszul. Czekała na piłki wypadające za linię końcową i odrzucała je do bramkarza. Pewnie dekoncentrowała przy tym napastników drużyny przeciwnej. Uroda Haliny Konopackiej była bowiem uderzająca.
Bywalcy śródmiejskich meczów wiedzieli, że ta wyjątkowo piękna uczennica prestiżowego żeńskiego gimnazjum Cecylii Plater-Zyberkówny to młodsza siostra Tadeusza Konopackiego, obrońcy w warszawskiej drużynie.
W bogatej, mieszczańskiej rodzinie Konopackich (rodzina matki miała tatarskie korzenie) sport był traktowany poważnie, na równi z innymi dziedzinami. Halina wraz z siostrą, bratem i ojcem grała w tenisa, jeździła konno i pływała.
W 1930 roku już jako Halina Konopacka-Matuszewska brała udział w eliminacjach do III Światowych Igrzysk Kobiet w Pradze.
Już w pierwszym roku sportowej kariery została mistrzynią Polski, zarówno w pchnięciu kulą, jak i rzucie dyskiem. W drugim roku w Parku Agrykola ustanowiła nieoficjalny rekord świata w rzucie dyskiem. Dwa lata później, w 1926 roku, pobije rekord świata na Igrzyskach Kobiecych w Göteborgu, a w 1928 roku zdobędzie dla Polski pierwsze olimpijskie złoto.
„Dysk, narty, rakieta i pędzel malarski. Pchanie kuli i pisanie wierszy. Oszczep i hafcik Richelieu. Sport i poezja. Kontrasty czy harmonia? Kobieta o wspaniałej sprawności fizycznej i duszy poetki” – tak będzie pisał o niej Tadeusz Grabowski, znany warszawski dziennikarz i kolega brata Konopackiej z Polonii. W 1926 roku Halina, uznana już sportsmenka, zadebiutowała w najbardziej bodaj prestiżowych czasopismach literackich tamtych lat – w „Skamandrze”, a następnie w „Wiadomościach Literackich”. To był zaszczyt. Publikowali tam przecież Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska czy przedstawiciele jej pokolenia — Mieczysław Jastrun, Anatol Stern i Marian Hemar.
„Wiersze to grzech mojej młodości, ale nie wstydzę się tego, co napisałam. Pamiętam, krytykowano mnie wtedy, że jak to, sportsmenka, która rzuca dyskiem, pisze wiersze? Więc chciałam po prostu dać dowód, że jestem i kobietą, a nie jakimś sportowym mechanicznym robotem” – będzie potem wspominała.
W tym czasie dwukrotnie została też laureatką plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski. Potwierdziła tym samym olimpijski wzorzec kalos kagathos (gr. piękny i dobry) – równowagi ciała i ducha, dla dzisiejszych sportowców praktycznie niedościgniony.
Światu pokazała się tak, jakby została wyciosana przez antycznego Myrona, twórcę posągu Dyskobola. Miała piękne proporcje ciała. W czasie sportowej kariery przy wadze 66 kg, mierzyła aż 181 centymetrów wzrostu, co wśród kobiet w tym czasie było niemal niespotykane.
Deszczowy dzień 31 lipca 1928 roku w Amsterdamie okazał się nie tylko jednym z najważniejszych dni w historii polskiego sportu, ale także światowego. Złoty medal w rzucie dyskiem zdobyty przez 28-letnią piękność z Warszawy był pierwszym triumfem biało-czerwonych na igrzyskach, ale także pierwszym złotem jakiejkolwiek lekkoatletki w historii nowożytnego olimpizmu. Rzut na odległość 39,62 był rekordem świata i rekordem olimpijskim.
Włączenie rywalizacji kobiet do programu Igrzysk IX Olimpiady był jedną z wielu przełomowych decyzji światowego ruchu olimpijskiego przed zawodami w Amsterdamie. Dziesięć lat po zakończeniu I wojny światowej po raz pierwszy zapłonął olimpijski znicz, po raz pierwszy impreza miała sponsora (to znany także dziś producent amerykańskiego napoju), a bieżnia lekkoatletyczna zaczęła liczyć 400 m.
To właśnie na tej bieżni Fin Paavo Nurmi zdobywał swój ostatni, 12. medal olimpijski. Do dziś pozostaje zresztą najbardziej utytułowanym multimedalistą w historii lekkoatletyki. Hollywood.
Wszystkich jednak przyćmiła Polka. Jeszcze w trakcie zawodów została okrzyknięta Miss Igrzysk. Szkoda tylko, że czerwony, własnoręcznie dziergany berecik, który stał się jej znakiem firmowym, nie został uwieczniony na żadnych zdjęciach czy nagraniach. Niestety, działo się to w czasach fotografii monochromatycznej.
Przebieg zawodów i polskie sukcesy w Amsterdamie relacjonował poeta i najbardziej znany dziennikarz sportowy tamtych lat Kazimierz Wierzyński, który na igrzyskach otrzymał złoty medal za tomik wierszy „Laur Olimpijski”.
Konopacka, jeszcze przed triumfalnym powrotem do Polski, otrzymała depeszę gratulacyjną od prezydenta Ignacego Mościckiego. Została też zaproszona do Polskiego Radia.
Stała się ikoną emancypacji kobiet. Również w życiu prywatnym. Uczuciem do niej zapałał Ignacy Matuszewski, prominentny piłsudczyk, działacz ruchu olimpijskiego, w czasie wojny polsko-bolszewickiej szef wywiadu, a potem minister skarbu. Od swej wybranki był 9 lat starszy i co najmniej tyle samo centymetrów niższy.
Problem w tym, że Ignacy Matuszewski był żonaty. Ale problem szybko rozwiązano – Matuszewski unieważnił swoje małżeństwo z pisarką i tłumaczką Stanisławą Kuszelewską i w roku triumfu olimpijskiego Konopackiej para wzięła ślub w Rzymie.
Przedwojenne zdjęcia pokazują, jaki status miała Halina u boku męża. Para była nierozłączna na rautach i spotkaniach z delegacjami międzynarodowymi. Jako pani ministrowa Konopacka rozgrywała mecze tenisowe w barwach warszawskiego Lawn Tenis Klubu, towarzysząc w mikście świetnym polskim tenisistom – Czesławowi Spychale i Włodzimierzowi Marszewskiemu.
Została także redaktor naczelną pisma sportowego dla pań „Start”. Zmieniła zasadniczo jego profil, przekształcając magazyn o sporcie profesjonalnym w lifstyle’owy, promujący sportowy styl życia, aktywność fizyczną i zdrowie kobiety.
Tuż przed wybuchem wojny zaczęła działać w Polskim Komitecie Olimpijskim. Jako przedstawicielka polskiej delegacji wzięła udział w uroczystym wmurowaniu serca Pierre’a de Coubertina, uważanego za ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego, w marmur stadionu w Atenach. Wtedy też po raz pierwszy w historii nałożono sportowcom na głowę gałązki oliwne (na igrzyskach robi się tak do dziś). Pierwszą osobą udekorowaną w ten sposób była Halina Konopacka, właśnie w roku 1938 w Atenach.
Inne laury przyszło jej zdobywać w dniu próby, we wrześniu 1939 roku. Ignacy Matuszewski, przez ewakuujące się do Rumunii sanacyjne władze, został zobowiązany do wywiezienia z kraju złota z Banku Polskiego.
Historia transportu 75 ton sztabek złota o wartości obecnych kilku miliardów złotych zasługuje na serial sensacyjno-historyczny. Konwój jechał przez Rumunię do Turcji, a stamtąd do Libanu. Nie obyło się bez intryg, przy których pomocy niemieccy agenci i ich sojusznicy próbowali zatrzymać transport.
Niektóre relacje mówią, że za kierownicą jednego z autobusów ze złotem siedziała Konopacka. Choć nie znajdziemy na to potwierdzenia w dokumentach, to inaczej być jednak nie mogło. Ze względów bezpieczeństwa liczba osób zaangażowanych w transport musiała być ograniczona do najbardziej zaufanych. A Konopacka przed wojną słynęła z zamiłowania do automobilizmu. Uwielbiała szybką jazdę swoją lancią.
Z Bejrutu złoto popłynęło do Francji, gdzie 5 października 1939 roku zostało przekazane rządowi Władysława Sikorskiego.
W czasie trwającej blisko miesiąc podróży Konopacka poniosła osobistą stratę. Zaginęła jej najcenniejsza pamiątka – pierwszy polski złoty medal olimpijski z Amsterdamu.
Na emigracji polsko-polski konflikt polityczny był już rozpalony do czerwoności. Pułkownik Matuszewski jako sanacyjny prominent i piłsudczyk został oskarżony o nieprawidłowości i nadmierne wydatki w trakcie transportu.
Niestety, zwolennicy gen. Sikorskiego sami wykazali się – łagodnie rzecz ujmując – niefrasobliwością i po ataku Hitlera na Francję, nie zdołali ewakuować drogocennego ładunku na Wyspy Brytyjskie. Złoto trafiło do senegalskiego Dakaru, a następnie było przechowywane we francuskim forcie Kayes w Mali. Wróciło w polskie ręce dopiero w roku 1944.
Mąż Konopackiej od polityków rządu na uchodźstwie doznał wielu szykan. Kiedy aresztowano go w Hiszpanii, nikt się zanim nie ujął. Został zwolniony dopiero po interwencji Ignacego Paderewskiego. A kiedy na dodatek zaczął krytykować zawarty w lipcu 1941 roku układ Sikorski–Majski, stało się jasne, że dla Matuszewskich nie ma miejsca w polskim Londynie. Wyjechali do Nowego Jorku.
Za oceanem zaczął się kolejny rozdział życia Haliny Konopackiej, tym bardziej, że już rok po wojnie została wdową. Drugim mężem mistrzyni został dawny sparingpartner z warszawskich kortów Józef Szczerbiński, który w Nowym Jorku prowadził sklep „Cepelii”. Gdy i on zmarł w roku 1959, Konopacka przeniosła się na Florydę i poświęciła się malarstwu. Tworzyła pod pseudonimem Helen George.
Halina Konopacka-Matuszewska-Szczerbińska miała już nigdy nie wrócić do Polski, dlatego tak przejmująco brzmią słowa jej wiersza „Podróże” napisanego jeszcze w latach 20.
Kraj odwiedziła trzy razy: w roku 1958, 1970 i 1975. Zmarła 28 stycznia 1989 roku w Daytona Beach na Florydzie.
PKOL, inspirowany przez dziennikarza sportowego Macieja Petruczenko, wielokrotnie postulował przyznanie Halinie Konopackiej pośmiertnie Orderu Orła Białego. Odznaczenie miał jej nadać prezydent Lech Kaczyński, ale po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku o sprawie zapomniano. Nieoficjalnie mówi się, że odznaczenie może zostać przyznane przez prezydenta Andrzeja Dudę 11 listopada 2018 roku w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Jeśli tak się stanie Konopacka będzie drugim – po Irenie Szewińskiej – sportowcem uhonorowanym najstarszym i najważniejszym polskim odznaczeniem państwowym. Zasługuje na nie, jak mało kto.