Klaudia Zwolińska wicemistrzynią olimpijską
Po 24 latach znowu mamy medal w slalomie kajakowym, a na ten moment Klaudia Zwolińska czekała całe życie! Polka doskonale spisała się w niedzielnych przejazdach w kategorii K-1 slalomu kajakowego podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu i wywalczyła srebrny medal, który jest pierwszym dla Polski podczas imprezy w stolicy Francji!
Klaudia Zwolińska do Paryża pojechała jako jedna z naszych medalowych nadziei. To bardzo ambitna zawodniczka, która do swojej profesji podchodzi bardzo poważnie i zawsze daje z siebie wszystko. Potwierdziła to w sobotnich eliminacjach i mimo faktu, że już po pierwszym przejeździe wywalczyła sobie awans do półfinału, to w drugim potwierdziła swoją wysoką formę.
– Chciałam oddać dwa stabilne przejazdy, żeby w półfinale czuć się pewniej, gdzie ta trasa będzie utrudniona technicznie. Tak chciałam otworzyć te igrzyska – mówiła w sobotę Zwolińska. – Dla mnie siła mentalna jest bardzo ważna na półfinały i finały, wtedy dobrze czuję się przed nimi i lepiej odnajduję się na trasie.
Fot.: Szymon Sikora
Na niedzielę zaplanowano natomiast kolejne, już dużo ważniejsze przejazdy: półfinałowe i finałowe. Zawodniczka polskiej reprezentacji ponownie pokazała klasę i w pierwszym ze startów zajęła drugie miejsce, co pozwoliło jej na bezproblemowy awans do wyścigu o medale.
W finale Zwolińska chciała już spełniać swoje marzenia i… zrobiła to! Wystartowała jako przedostatnia i zanotowała znakomity przejazd, który dał jej drugie miejsce i srebrny medal olimpijski! Nasza zawodniczka uległa jedynie Australijce Jessice Fox, czterokrotną medalistką podczas igrzysk.
– Bardzo się cieszę, wszystko, co sobie zaplanowałam na te zawody mi wyszło. Slalom to bardzo techniczny sport, w którym łatwo popełnić błąd. Ja wszystko dobrze wytrzymałam, nie tylko pod względem sportowym, ale również całą olimpijską atmosferę, logistykę. Starałam się też skupiać na finale, bo wiedziałam, że to po nim rozdają medale. Jeszcze do końca w to nie wierzę, ale jestem przeszczęśliwa – komentuje na gorąco Zwolińska.
– Czuję się niesamowicie, bo były to ogromne emocje. Sam pływałem i najchętniej przed startem bym się z Klaudią zamienił, bo na brzegu są zdecydowanie większe nerwy. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że do Paryża przyjechaliśmy po medal, bo Klaudia systematycznie uświadamiała wszystkich, że w jej jeździe jest stabilność. Jest też mistrzynią jazdy pod presją, więc przy tej 14-tysięcznej publiczności warunki miała idealne. Jesteśmy z niej dumni, podobnie jak wszyscy kibice – podkreśla Rafał Polaczyk, trener naszej zawodniczki.
Warto przypomnieć, że dla Zwolińskiej był to drugi olimpijski finał. Trzy lata temu w Tokio była piąta. Co ciekawe, jej medal jest drugim w historii jeśli chodzi o slalom kajakowy. Wcześniej krążek w slalomie na najważniejszej imprezie czterolecia podczas igrzysk w Sydney wywalczyli Krzysztof Kołomański i Michał Staniszewski.
– Ja również bardzo przeżywałem ten przejazd. Czekaliśmy tyle lat na ten medal i w końcu go mamy, więc bardzo się cieszę. Dopingowaliśmy Klaudię, bo to też pomaga, a taki sukces na pewno wpłynie pozytywnie nie tylko na naszą grupę, ale również na całe polskie kajakarstwo i polski sport. To pierwszy medal dla naszego kraju na tych igrzyskach, więc radość jest podwójna. Klaudia była spokojna, wie, że jest mocna i zrobiła to, co miała zrobić – ocenił Grzegorz Hedwig, inny z polskich olimpijczyków, a prywatnie życiowy partner Zwolińskiej.